Glifosat – czym jest i dlaczego go unikać?
Glifosat to środek powszechnie stosowany w nieselektywnych herbicydach, czyli w chemicznych środkach chwastobójczych. Jest tani i bardzo skuteczny. Badania wykazują, że substancja ta nie jest szkodliwa jedynie dla chwastów, ale może również poważnie zaszkodzić naszemu zdrowiu. Dlaczego zatem nadal jest stosowana? Niewiedza, czy „przymykanie oka” dla dobra wyższego, którym są zyski? Dlaczego powinniśmy bezwzględnie unikać glifosatu?
Czym jest glifosat?
Glifosat jest związkiem organicznym z grupy fosfonianów. Stanowi główny składnik wielu nieselektywnych herbicydów, które cieszą się ogromną popularnością – zarówno w „rolnictwie profesjonalnym”, jak i w uprawach amatorskich (np. ogródki działkowe). Skąd tak duże zainteresowanie glifosatem? Działanie tego związku polega na hamowaniu działania syntazy EPSPS (syntaza 5-enolopirogroniano-szikimowo-3-fosforanowa). Syntaza EPSPS jest natomiast kluczowym enzymem na szlaku kwasu szikimowego, w którym dochodzi do syntezy aminokwasów aromatycznych (tryptofan, tyrozyna, fenyloalanina).
Co ciekawe – glifosat pierwotnie został opatentowany, jako czynnik chelatujący minerały. Szybko jednak patent ten został wykupiony, a glifosat został wprowadzony do obrotu jako składnik skutecznych herbicydów (na rynku jest już dostępny ponad 30 lat!). W środkach ochrony roślin zwykle substancja ta występuje w formie zmodyfikowanej, często w towarzystwie dodatkowych substancji ułatwiających/wzmacniających jego działanie.
Glifosat – zastosowanie
Glifosat w uproszczeniu to przede wszystkim tani i prawie niezawodny sposób na walkę z chwastami, również tymi wieloletnimi. Z założenia powstał jako środek przeznaczony specjalnie do upraw roślin modyfikowanych genetycznie, jednak szybko zdobył tak ogromną popularność, że na dzień dzisiejszy preparaty z glifosatem w składzie stosują nawet niczego nie świadomi działkowcy.
Bardzo popularnym zastosowaniem glifosatu jest również desykacja, czyli zabieg chemiczny przeprowadzany w celu wysuszenia roślin przed właściwym ich zbiorem. Desykację z wykorzystaniem glifosatu stosuje się m.in. przy zbiorach zbóż, rzepaku, roślin strączkowych, kukurydzy czy gorczycy.
Glifosat to przede wszystkim sztandarowy produkt dla GMO. Większość uprawnych roślin jest aktualnie genetycznie projektowana tak, by być odporna na ten składnik herbicydów. Stosowane razem są zatem gwarancją pewnego zysku dla rolnika.
Glifosat a natura
Problem polega na tym, że glifosat nie jest jedynie środkiem na chwasty. Jego stosowanie wiąże się z dużo poważniejszymi konsekwencjami, niż mogłoby się wydawać. Weźmy np. pod uwagę bioróżnorodność – glifosat nie tylko wyniszczy chwasty, ale również rośliny pożyteczne, które na swoje nieszczęście rosną akurat w pobliżu. Co więcej – badania wykazują również, że nadużywanie herbicydów doprowadziło do pojawienia się nowych „superchwastów” odpornych na glifosat, tak więc bioróżnorodność została tu sztucznie zachwiana.
Glifosat – cichy zabójca?
Badania nad szkodliwością glifosatu budzą wiele kontrowersji. Nic dziwnego, jeśli naukowcy potrafią przedstawiać zupełnie sprzeczne wyniki. Skąd taka tendencja? Czy nauka jest dziś jeszcze wiarygodna? Czy pozytywny wynik ekspertyz można „kupić”? A może niektóre sprawy „opłaca się” przemilczeć? Na to pytanie odpowiedzmy sobie sami.
Pojawia się mnóstwo doniesień na temat zagrożeń, jakie może nieść nadmierne stosowanie glifosatu w uprawach. Dopóki są wokół tematu kontrowersje i dopóki wyniki badań nie są jednoznaczne, należałoby postawić na jak najbardziej pesymistyczną wersję – dla swojego własnego zdrowia.
Największym problemem dla człowieka jest to, że glifosat działa jak koń trojański – z ukrycia. Taki cichy zabójca, którego zupełnie nie podejrzewalibyśmy o dolegliwości, które towarzyszą nam na co dzień. Mamy przecież innych „chłopców do bicia” i na nich możemy skupić swoją uwagę.
Jak już zostało wspomniane, glifosat zakłóca szlak kwasu szikimowego, szyli szlak prowadzący do powstawania aminokwasów aromatycznych (tryptofan, tyrozyna, fenyloalanina), które są wykorzystywane następnie m.in. do produkcji hormonów, witamin i neuroprzekaźników. Glifosat nie tylko zakłóca szlak szikimowy roślin, ale również bakterii – także tych, które znajdują się w naszych jelitach. Glifosat niszczy zatem naturalną florę bakteryjną, która znajduje się w naszym przewodzie pokarmowym. To natomiast (jak nie trudno można się domyślić) może w bardzo negatywny sposób odbić się na naszym zdrowiu.
Istnieje również wiele naukowych doniesień o rakotwórczości glifosatu – przez WHO substancja ta została zakwalifikowana do grupy 2A (substancje prawdopodobnie rakotwórcze). Może on również powodować wady rozwojowe płodu, uszkodzenia DNA, a także mózgu i rdzenia kręgowego. Glifosat podejrzewany jest również o powiązania z zaburzeniami endokrynologicznymi – zakłóca syntezę gruczołów dokrewnych, a także może bardzo negatywnie wpłynąć na płodność.
Glifosat – gdzie go znajdziemy?
Na dzień dzisiejszy większość produktów spożywczych dostępnych w „normalnych” sklepach jest skażona bardziej lub mniej glifosatem. Znajdziemy go nie tylko w mące i pieczywie, ale również w makaronach i innych produktach zbożowych, w piwie, musztardzie, oleju, a nawet majonezie. Gliofosat często może być przyczyną dolegliwości, które wiążemy z działaniem glutenu. Glifosat to niestety również mięso i mleko – zwierzęta rzeźne tuczone są najtańszymi paszami, które glifosatem płyną. Niestety całość się kumuluje (to tak jak np. z tuńczykiem i metalami ciężkimi). Co jeszcze bardziej przerażające – okazuje się również, że wykryto obecność glifosatu w popularnych szczepionkach (pneumokoki, odra/świnka/różyczka, błonica, tężec, krztusiec).
Glifosat znajduje się również w produktach bawełnianych – tak więc znajdziemy go w wacikach, gazach opatrunkowych, chusteczkach higienicznych, podpaskach i tamponach.
Glifosat można wykryć w moczu blisko 3/4 Polaków! Co więcej – przechodzi on również do mleka matki. Od niemowlęcia jesteśmy zatem narażeni na jego obecność i latami kumuluje się on w naszych organizmach.
Jest alternatywa!
Glifosat nie jest cudownym środkiem, bez którego nie możemy się obejść. Owszem – jest środkiem wygodnym i tanim. Rolnictwo przyszłości to jednak przede wszystkim rolnictwo oparte na współpracy z naturą. Może i nie jest to najbardziej ekonomiczne wyjście – może i nie napełni portfeli wielkich firm. Jednak sprawi, że będziemy żyć zdrowiej. Czy to nie powinno być najważniejsze? Jeśli nie dla tych firm, to może dla nas samych? Mamy głos. Mamy wybór. Wybierajmy zatem mądrze. Postawmy na niechemiczne sposoby ochrony roślin, na rolnictwo ekologiczne. Promujmy produkty z pewnych źródeł. Postawmy na zdrowie nasze i naszych dzieci. Nie przymykajmy oka, nie udawajmy, że nas to nie dotyczy, nie udawajmy, że nie ma problemu. Świadomość – tym się kierujmy.
Love Natura – Kochamy to, co naturalne!